Tytuł: Poza światłem
Autor: Wojciech Kuczok
Wydawnictwo: W.A.B
ISBN: 978-83-774-7745-8
Liczba stron: 160
Wojciech Kuczok jest dziś jednym
z najbardziej rozpoznawalnych i utalentowanych pisarzy polskich.
Pochodzący z Chorzowa twórca od
lat zyskuje uznanie krytyki oraz czytelników. Jego książki cieszą się
niesłabnącą popularnością, a sam autor wyróżnia stylem i poruszaną
problematyką.
Jego najnowsza propozycja, to Poza światłem – tekst stanowiący zapis
pasji i fascynacji autora, a także, mam wrażenie, świadectwo malkontenta, który
swoją frustracją i niezadowoleniem postanowił podzielić się z czytelnikiem. I
choć książka wydana nader starannie – czarno-białe ilustracje jedynie potęgują
wrażenie smutku i pewnej nieuchwytnej melancholii.
Choć Kuczok ma tendencje do
czynienia swoich bohaterów trudnymi, on sam jako bohater – okazał się być dla
mnie najtrudniejszy. O ile Spiski.
Przygody tatrzańskie czytało się doskonale, jako pewne ironiczne i
zdystansowane podejście do rzeczywistości, tak Poza światłem dystansu nie buduje – to absolutne wejście w ciemność
i gnuśność. Kuczok w formie swoistego pamiętnika czy też okazjonalnego
dziennika raczy odbiorcę często króciutkimi, wręcz lakonicznymi wypowiedziami.
Wyczuwa się w nich frustrację i zmęczenie. Czasem niechęć.
Śląsk jest tutaj stereotypowy –
szary i brudny, smutny i nieciekawy. Ponury. Zasiedziały. Zastały.
Reszta polski – równie ociężała.
I mimo, że pozornie Kuczok zachwyca się pięknem zwiedzanych miejsc, to piękno
gdzieś się ulatnia. Dematerializuje, zanika i pozostawia po sobie jedynie
przemożną pustkę. Otchłań, której ucieleśnienie stanowić mogą właśnie jaskinie,
w których to autor, niczym wytrawny grotołaz, szuka schronienia i wytchnienia.
Dociera do miejsc, w których nie
gości nawet światło, stawia stopy na nieznanym lądzie, ucieka od tego co znane
i opisane, do miejsc nieodkrytych, a przez to – interesujących. Czasem pojawia
się w przestrzeniach, których nie wychwyci żadnej GPS.
Jako Ślązak nie zjeżdża w dół do kopalni, jednak od schematu daleko nie odbiega – schodzi w dół do jaskini. Podąża za odwiecznym pragnieniem znalezienia się pod ziemią, tak głęboko i daleko, by nikt i nic nie mogło mu przeszkodzić. Ukrywa się przed tym co oswojone. Działa na przekór większości – nie odwiedza miejsc, w których wszyscy już byli, lecz wynajduje wciąż nowe tereny do eksploracji.
Nie działa pod presją, odchodzi
od pośpiechu, zostawia w tyle pęd i hałas. Zaszywa się tam, gdzie czuje się
najbezpieczniej, w swoich samotniach, które stoją niezmiennie od setek lat,
nieskażone cywilizacją i przemianami współczesnego świata.
Autor, pisząc tę książkę podjął wysiłek opowiedzenia o tym,
co robi, gdy nie pisze; gdzie się udaje, by szukać wytchnienia. To spojrzenie
na świat z samego wnętrza ziemi – ku memu niezadowoleniu jednak nie niesie ze
sobą żadnego pocieszenia. Stanowi raczej smutną refleksję o tym, co ciąży i
dlaczego ciąży; jest zapisem pasji, ale w żaden sposób nią nie zaraża.
To książka, której lektura sprawia, że opuszczają nas siły
witalne, która prowadzi nas wprost w tytułowe przestrzenie – poza światłem.
Z powodu tej chmurności trochę boję się zabrać za Kuczoka. A na półce czeka na mnie "Gnój".
OdpowiedzUsuńKuczoka znam z powieści "Gnój" i nie wiem czy mam ochotę na tę książkę. Wydaje się być mroczna...
OdpowiedzUsuń