wtorek, 21 sierpnia 2012

Mea culpa


Sztuka nieczytania jest bardzo istotna. Polega ona na tym, by nie interesować się wszystkim, co w danej chwili przyciąga uwagę szerokiej publiczności. Kiedy o jakimś dziele wszyscy mówią, proszę pamiętać, że nigdy nie zabraknie czytelników temu, kto pisze dla durniów. Pierwszy warunek czytania dobrych książek to nie tracić czasu na czytanie kiepskich, bo życie jest krótkie.
/Schopenhauer/

Ciągle się uczę...
I szczerze mówiąc jestem wyczerpana miernością, zmęczona nijakością tego, co czytam i przygnieciona ilością tego co jeszcze na mnie czeka, bo w którymś momencie za dużo wzięłam sobie na głowę, bo nie umiałam odmówić, bo wszystko wydawało mi się wówczas warte uwagi. Chyba potrzebuję trochę przerwy od blogsfery, a wiem, że nie mogę sobie na nią pozwolić. Dziś, na widok listonosza mniej się nie cieszę, a częściej wpadam w panikę. Ze zmęczenia czytam coraz wolniej, a w konsekwencji stosy rosną, moje pióro już dawno nie jest "lekkie".
Wiem, że nie czas na narzekanie, ale jeśli wakacje kończą się zmęczeniem podobnym temu, z którym się je zaczynało, to gdzie szukać odpoczynku? Z tej lekcji wyciągnę sporo nauki...bo wiem, że sama jestem sobie winna. No, ale sztuki odmawiania człowiek uczy się przecież całe życie. I nie, nie oczekuję pocieszania ani rad. Ostracyzmu też nie. Po prostu - publiczne przyznanie się do błędu może bardziej mnie zmotywuje do zmian, niż powtarzane jak mantra "już nic nie kupię, już nic nie zamówię, dopóki nie przeczytam tego, co mam".

20 komentarzy:

  1. Również z niepokojem spoglądam na piętrzące się wokół stosy i mam ogromną nadzieję, że kiedyś uda mi się je ogarnąć... Doskonale więc Cię rozumiem - powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie od dziś wiadomo, że trudno oddzielić ziarno od plew. To samo dotyczy książek, może musisz trafić na perełkę, istny majstersztyk, aby przywrócić wiarę w literaturę i chęć oddzielania tej dobrej od tej raczej kiepskiej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam podobnie jak Ty... od czasu do czasu... a praktykowanie sztuki odmawiania i mnie by się przydało... Trzymam kciuki, również za powrót weny, chociaż Twoim recenzjom niczego nie można zarzucić, myślę, że po prostu to kwestia Twojego zniechęcenia:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Skąd ja to znam. Sama jestem w podobnej sytuacji, bo tu nazbierałam egzemplarzy recenzenckich, tu się powymieniałam, tu poszłam do biblioteki - książek do czytania przybyło, obowiązków również, a czasu coraz mniej. Wiem, że sama jestem sobie winna - jakimś cudem liczyłam na to, że w wakacje będę miała więcej czasu na czytanie, a teraz okazuje się, że czytam hurtem i czasem się przymuszam, żeby nie zostać w tyle. Cóż, nauczka na przyszłość :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeśli weźmie się sobie do serca, to co mawiają mądrzejsi- to życie jest sztuką wyboru. Bardzo mi się podoba to, co powiedział ktoś mądry (nie pamiętam autora, choć całkiem niedawno cytował mi go Marlow)- nie czytam dobrych książek, bo wówczas zabrakło by mi czasu na czytanie tych bardzo dobrych. Inną sprawą jest to, co dla nas jest dobrą, a co bardzo dobrą książką. Nie zamierzam ci dawać rad- nie ja, bo jak mawia pismo, niech ten, co jest bez grzechu pierwszy rzuci kamieniem..., ale myślę sobie, że samo uświadomienie sobie przyczyny to już połowa sukcesu. Życzę dobrych wyborów (sobie również)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czasem lepiej zastanowić się dwa razy, czy ta pozycja jest godna uwagi. ;)
    Ale przejdzie Ci to zmęczenie, na pewno ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Podpisuję się pod (Boże, chciałam napisać "postem") stwierdzeniem Schopenhauera. Czytanie ma sprawiać przyjemność czytającemu. Lepiej od razu zadać sobie pytanie - czy chcę to przeczytać? co mi da ta lektura? czy da mi przyjemność? czy sięgam po nią z obowiązku?
    Tak jest z wieloma rzeczami. Tak jest z ludźmi, z pracą - trzeba nie dać się zajechać, a do swojego "konika" podchodzić z entuzjazmem.

    OdpowiedzUsuń
  8. Kochana, spokojnie!
    Przemęczenie, wypalenie, zastój - to się zdarza. Publikujesz rzeczywiście sporo, wkładasz w to wiele pracy, terminy gonią - wiem coś o tym. Podziwiam wszystkich blogerów, którzy piszą sporo recenzji, więcej, niż moje dwie na miesiąc i jeszcze robią to w oryginalny, ciekawy, ładny sposób. Ja nigdy nie wzięłam na siebie wiele zobowiązań recenzyjnych, bo wiem, że mój czas nie pozwala mi na tak wielkie zaangażowanie w prowadzenie bloga. Takie mam tempo i wiem, że obowiązki nie pozwolą mi na więcej, to ma być dla mnie przyjemność, nie wyczerpująca praca. Poza tym swoboda wybierania swoich własnych tytułów do recenzji, nie tych pozornie darmowych od wydawnictw - daje mi wiele radości.

    Dlatego odpocznij, przemyśl kilka rzeczy na spokojnie, pomyśl o tym, co chciałabyś zmienić. Życzę dobrych, inspirujących myśli. Pamiętaj, że każdy kryzys jest twórczy!

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. A może zrób sobie tydzień przerwy od wszystkiego? To nie tak dużo, a może pomóc. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Widzę tu ostre nawroty niechcemisizmu ;) nie martw się, dasz radę !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie niechcemisizm:) Bardzo mi się chce! Ale psychicznie nie wyrabiam presji,a to niestety dwie różne rzeczy...

      Usuń
  11. Napiszę tylko tyle, że rozumiem.

    OdpowiedzUsuń
  12. Skąd ja to znam? Też mam postanowienie mocne, że będę czytała tylko to, co mi sprawia przyjemność, żadnych tam - może być fajne itp, tyle jest pozycji, które nie moze, ale na pewno będą fenomenalne, a ja ciągle trzymam je na zaś, bo teraz to szybko muszę to i tamto. Koszmar jakiś.
    Wypalona jesteś, takie symptomy podałaś w każdym razie, coś musisz z tym zrobić, bo się sama zadręczysz.
    Cieszę się w sumie, że to Mea culpa to jest bicie się w pierś prawdziwe, a nie utyskiwanie na książkę Mea Culpa, bo mam ją na półce i by mi było żal, gdyby się niedobra okazała.

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie bierz tego za pocieszanie ani radę, ale życzę ci, żebyś miała tak ja jak: wróciłam z urlopu, który był wspaniały i na który się bardzo cieszyłam ale o wiele bardziej byłam rozentuzjazmowana i podniecona jak po powrocie przyniosłam sobie kolumnę książek z biblioteki ;)
    Cytat świetny :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Warto czasami zrobić sobie przerwę, żeby naładować akumulatory. Najgorzej, gdy czytanie przeradza się z przyjemności w obowiązek. Może warto trochę przystopować? Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  15. Oj, doskonale Cię rozumiem. Sama również się zakopałam i chyba musiałabym wziąć miesięczny urlop, żeby jako tako z tego wybrnąć (czyli trochę się odkopać). Przykre jest to, że w pewnym momencie zaczyna się czytać na akord, bo terminy zobowiązują. Nie mówię, że tak jest absolutnie w każdym przypadku, ale chwilami radość czytania gdzieś ginie, a piętrzące się stosy wpędzają człowieka w poczucie winy.

    OdpowiedzUsuń
  16. Wydaje mi się, że mam podobny problem - widok stosu książek do przeczytania sprawia, że zamiast cieszyć się lekturą przełączam się na myślenie zadaniowe i chcę przeczytać zalegające powieści jak najszybciej. To denerwujące tylko jak to zmienić?

    OdpowiedzUsuń
  17. A ja Ci mówię - dasz radę :) Wierzę w Ciebie;)

    OdpowiedzUsuń
  18. oj, kochana, najlepiej wiem jak to jest. Sama ostatnio tak się zawaliłam lekturami, że zaczęłam czytać pobieżnie. I teraz nawet jak czytam coś na co czekałam masę czasu to przeskakuję między linijkami. Trzeba się zwyczajnie odseparować i nie ma, że boli, nie ma że nie możesz. Ja to zrobiłam i teraz biorę na siebie mniej. A do tych co mi wciskali książki na siłę, nie mam zamiaru więcej pisać.

    Całkowicie Cię rozumiem. to co? Może kawa na odstresowanie? ;>

    OdpowiedzUsuń