Już dawno żadna książka nie wzbudziła we mnie tyle emocji, co najnowsza powieść Olgi Rudnickiej, jaką jest Cichy wielbiciel.
Do tej pory autorka kojarzyła mi się raczej z literaturą o tematyce kryminalnej (Lilith, Natalii 5, Zacisze 13), teraz jej proza osiągnęła również kolejny poziom gatunkowy.
Rudnicka nie zrezygnowała jednak ze sporej dozy sensacji, jaką raczy swoich czytelników.
Bohaterką jej najnowszej książki jest Julia – zwyczajna dziewczyna, niczym niewyróżniająca się z tłumu, prowadząca ustabilizowane życie – skończyła studia, pracuje, ma wyrozumiałego i dobrze zarabiającego narzeczonego.
Gdy pewnego dnia wsiada do przypadkowej taksówki, jej życie oraz życie jej znajomych zaczyna przypominać koszmar. Kilka sekund zaważyło o diametralnej zmianie, która doprowadziła bohaterkę na skraj depresji. Jedna decyzja spowodowała ruinę jej ustabilizowanego życia i stała się zaczątkiem ogromnego cierpienia i trwania w permanentnym poczuciu zagrożenia.
Gdy do pracy Julii przychodzi zaadresowany na jej nazwisko ogromny bukiet kwiatów, dziewczyna w pierwszej kolejności podejrzewa o ten szczodry gest swojego narzeczonego. Szybko jednak okazuje się, że to nie on jest darczyńcą. Bohaterka początkowo czuje wielkie podekscytowanie i zaintrygowanie – która bowiem kobieta nie marzy o cichym wielbicielu, zasypującym ukochaną morzem kwiatów?
Jej radość szybko jednak znika, gdy kontynuacją podarunków stają się namolne głuche telefony, sms-y z komplementami, a później również z niepokojącym informacjami, świadczącymi o tym, że Julka jest śledzona. Mało tego – cichy wielbiciel zna również każdy ruch jej znajomych, wie, czym dziewczyna się interesuje, co na nią pasuje, czego oczekuje etc.
Wielbiciel, który początkowo jawił jej się jako nieśmiały mężczyzna, teraz staje się jej dręczycielem, którego nękania nie kończą się ani na moment. Przejmuje on całkowitą kontrolę nad umysłem bohaterki, która żyjąc w ciągłym strachu, psuje relacje z całym otoczeniem. Gdy do mieszkania dziewczyny przychodzi kolejny prezent, czara goryczy przelewa się. Kobieta czuje, że nigdzie nie jest już bezpieczna. Niestety – dla jej znajomych sytuacja wydaje się niezwykle romantyczna. Tajemniczy nieznajomy, góra prezentów, miłosne wyznania. Jak jednak uporać się ze strachem, gdy nie wie się, z kim ma się do czynienia, podczas gdy ta osoba wie o nas dosłownie wszystko?
Zjawisko stalkingu dopiero od niedawna jest w Polsce karalne, wciąż jednak stanowi trudną do udowodnienia formę prześladowania. Akcja książki toczy się jednak wówczas, gdy namolnego adoratora nie czekały jeszcze żadne prawne konsekwencje, a policja miała związane ręce i na każde kolejne zgłoszenie, jak i na zgłaszającego patrzała z pobłażaniem.
Jedynymi rzeczami przeszkadzającymi mi w tej publikacji, było niezbyt dobre zakończenie – zbyt szybkie w stosunku do rozwoju całej akcji, niejasne i fragmentaryczne, a także wtrącenia typu „kociaku”, które stosował wobec bohaterki jej narzeczony, a które zupełnie nie pasowały do języka całego utworu.
Rudnicka w swojej książce doskonale oddaje uczucia napiętnowanej kobiety, ale także stalkera, który widzi siebie jako zakochanego na zabój mężczyznę, chcącego jedynie dobra swojej ukochanej oraz ustawicznego z nią kontaktu.
Niewątpliwie pomocnym przy pisaniu tej książki był dla Rudnickiej Adam Straszewicz, psycholog, założyciel strony StopStalking.pl, na której pomoc mogą uzyskać osoby dotknięte opisywanym dręczeniem.
Książka ta to nie tylko wnikliwe studium przypadku stalkingu, lecz także przestroga przed zamieszczaniem w Internecie prywatnych informacji oraz zdjęć. Dziś, kiedy niemal każdy jest posiadaczem konta na facebooku, na którym zamieszcza najbardziej intymne wiadomości, o wiele łatwiej paść ofiarą przestępcy, który już nie musi wysilać się, by poznać nasz adres zamieszkania, aktualne miejsce pobytu, zainteresowania, godziny oraz miejsce pracy, zdobyć nasze zdjęcia i in. Sami wystawiamy się na pokaz, nie oczekujmy więc prywatności. Zadbajmy o własne bezpieczeństwo.
Gorąco polecam!
http://stopstalking.pl/ - jeśli masz podobny problem, co bohaterka powieści Rudnickiej – nie zwlekaj, zajrzyj!
***
PS przypominam, że już tylko do wtorku czekam na Wasze zgłoszenia w konkursie!
Chciałabym zapoznać się z twórczością tej pisarki, ale najbardziej tą kryminalną typu "Natalii 5" ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam :) Na szczęście nie mam facebooka :3
OdpowiedzUsuńSkoro polecasz to czemu nie? zapraszam do mnie.
UsuńMoże być ciekawa, nigdy nie czytałam książki o takiej tematyce.
OdpowiedzUsuńWszyscy chwala książki Olgi Rudnickiej i ja również myślę, że przypadną mi do gustu. Póki c wypożyczyłam "Natalii 5" :) Jak mi się spodoba to i na "Cichego wielbiciela" przyjdzie czas. :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa zaczęłam od ww. i dopiero teraz sięgnę po inne książki autorki:)
UsuńJa zaczęłam właśnie od ww. i dopiero teraz zacznę sięgać po kryminalne;)
Usuńnigdy nie czytałam żadnej powieści tej autorki, a ta recenzja sprawia, że na pewno zacznę:)
OdpowiedzUsuńBędzie mi bardzo miło, jeśli to rzeczywiście za moją sprawą:)
UsuńOd dłuższego czasu przymierzam się do przeczytania jakiejś książki autorstwa Olgi Rudnickiej. Z pewnością sięgnę po "Cichego wielbiciela" ;)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy:) To było również i moje pierwsze spotkanie z pisarką;)
UsuńNie masz pojęcia jak się cieszę, że Ci się spodobało :)
OdpowiedzUsuńTo określenie jest chyba zbyt słabe - jak tylko pomyślę o tej książce, to aż mnie "nosi"!:)
UsuńMam wrażenie, że książka nie przypadnie mi do gustu.
OdpowiedzUsuńTo chyba niemożliwe!
UsuńKochana, sama byłam bardzo sceptycznie nastawiona, ale... ona jest bez dwóch zdań rewelacyjna!
Mam wielką ochotę na tę książkę. Muszę ją dorwać w księgarni:))
OdpowiedzUsuńRękami i nogami podpisuję się pod Twoją recenzją. Książka była niesamowita i strasznie mi się podobała. Pochłonęłam ją w 1,5 dnia ;D
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę przeczytać, szczególnie po tak zachęcającej recenzji :D
OdpowiedzUsuńUbolewam, że egzaminy zabierają mi cały wolny czas... :( Najchętniej bym ją pochłonęła ;)
OdpowiedzUsuń