Z autorką Joanną Bujak miałam już okazję się spotkać za sprawą innej jej książki – Spadku.
Czas spędzony przy lekturze był na tyle inspirujący, że bez wahania sięgnęłam po nowość, jaką jest Bilbord.
Akcja osadzona jest w malowniczym, pachnącym historią, kwiatami i wypiekanymi kogucikami Kazimierzu Dolnym. Uroku tego miejsca nie odda żaden opis – jako swoista „stolica” artystów przyciąga swoim wdziękiem niejednego turystę. W Kazimierzu życie toczy się inaczej niż w każdym innym polskim mieście. Mimo, że dziś jest on wypełniony turystami, a gwar dobiega z każdej strony – posiada on magnetyczną siłę przyciągania, pozwalającą odetchnąć pełną piersią i po prostu cieszyć się obecnością w tym królewskim mieście. Tym bardziej szokujące jest zestawienie tej bajkowej scenerii z brutalnymi morderstwami, które właśnie tutaj czerpią swój początek.
Głównym bohaterem snutej przez Bujak historii jest Krzysztof Pasłęcki – właściciel kwiaciarni cieszącej się dobrą sławą i przyciągającą niezliczone tłumy kupców. Rozkwitaniu interesów sprzyja fakt umiejscowienia sklepiku florystycznego w samym centrum. Mężczyzna ten posiada wszystko o czym mógłby zamarzyć – ukochaną kobietę, z którą planuje związać swoje życie, oddanych współpracowników, serdecznych, stałych klientów. Jego życie wydawać by się mogło pasmem sukcesów, niestety ciąży nad nim jeden cień – przeszłość. Pewnego dnia kwiaciarnię Pasłęckiego odwiedza znajomy policjant, Feliks Pokorny, informujący go, że jego ojciec, skazany za maltretowanie syna i zabójstwo żony, właśnie uciekł z więzienia.
Uporządkowane życie Krzysztofa wywraca się do góry nogami. Miastem zaczynają wstrząsać niezrozumiałe wydarzenia – najpierw tajemnicze odejście, a później śmierć najlepszego z dostawców towarów do kwiaciarni; odnajdywane w kielichach kwiatów odcięte ludzkie palce; seria wyjątkowo brutalnych morderstw wydających się groteskowymi. A to dopiero początek wydarzeń, z którymi będą musieli zmierzyć się bohaterowie.
Historie te, co gorsza mają swoje korzenie w osobistej tragedii głównego bohatera, z czego ten wówczas nie zdaje sobie sprawy.
Bujak nakreśliła rewelacyjną powieść kryminalną. Stworzyła bohaterów, których losy szybko stają się naszymi losami, których rozterki są naszymi rozterkami, a których decyzje również są filtrowane najpierw przez naszą świadomość. Dzięki niezwykłemu darowi narracji jaki posiadła autorka, czytelnik przestaje być biernym obserwatorem, lecz staje się aktywnym uczestnikiem opisywanych przez nią wydarzeń. Z książki przestaje wydobywać się przepiękny zapach kwiatów, a zaczyna ulatniać się fetor śmierci; odbiorca nie jest już bezpieczny – nie ma bowiem świadomości, że ciągle znajduje się u siebie w domu, lecz czuje, że wraz z uczestnikami akcji przechadza się ulicami Kazimierza, który w obliczu opisywanych wydarzeń przestaje być przestrzenią bukoliczną, a zaczyna jawić się jako niebezpieczna strefa, w której ciężko o anonimowość.
Jeśli szukacie naprawdę dobrej powieści kryminalnej – oto jest. Warto sięgnąć.
Skoro polecasz, nie pozostaje mi nic innego, tylko przekonać się na własnej skórze, czy rzeczywiście warto:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Lubię powieści kryminalne, akcja osadzona w polskich realiach i zarys fabuły plus oczywiście pozytywna recenzja jak najbardziej zachęcają do sięgnięcia po 'Bilbord' :)
OdpowiedzUsuńZachęcasz, ale chyba nie dam się skusić tym razem. Coś nie mogę się przekonac do polskich kryminałów. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńKsiążka zbiera same pozytywne opinie, a do dobrych kryminałów nie trzeba mnie długo namawiać. Chętnie przeczytam :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNa początku mnie denerwowała trochę, ale jak skończyłam, to ogólna ocena na plus :)
OdpowiedzUsuńTrzeba promować polskie kryminały dlatego zajrzę na pewno!
OdpowiedzUsuńMnie Pani Bujak nie moze do siebie przekonać. "Bilbord" stoi u mnie na półce, a zakłada jest wciśnieta gdzieś w okolicach 80 strony.
OdpowiedzUsuńchętnie przeczytam zapraszam na nowy wpis.
OdpowiedzUsuń