niedziela, 27 listopada 2011

Poradnik domowy kilera – Hallgrimur Helgason




Lubicie czarny humor Monty Pythona? Cenicie sobie książki, w których pomysłem na fabułę jest seria absurdalnych wydarzeń zmierzających ku (nie)całkowitej przemianie bohatera?
Interesują Was postaci dynamiczne? Macie dość trywialnych opowieści opartych na tym samym schemacie? Tak? W takim razie mam dla Was coś idealnego.
Hallgrimur Helgason, pisarz islandzki, popełnił powieść Poradnik domowy kilera, wpisującą się w cykl „Książek do czytania”. O co chodzi? Jak wiemy, książka może służyć różnym celom: zabiciu czasu, usypianiu, ozdobie, dobremu prezentowaniu się na półkach, podpieraniu mebli, podpałce itd. Długo by wymieniać, aby wyliczyć chociaż część najbardziej znanych zastosowań. My jednak, jako obrońcy słowa pisanego wiemy, że tak naprawdę książki powinny służyć, wydawać by się mogło czynności prozaicznej – czytaniu. Wydawnictwo słowo/obraz terytoria wychodzi naprzeciw naszemu wołaniu wydając powieści idealnie nadające się do tej czynności, a jednocześnie nie będące zbanalizowaną powtórką dobrze znanych szablonów fabularnych.
Poradnik domowy kilera, to genialna komedia pomyłek, w której absurd goni absurd.
Znajdziemy w niej wszystko czego możemy szukać w literaturze: wątek miłosny, kryminalny [cóż poradzić – trup ściele się tutaj niesłychanie gęsto], duchowy, mafijny, robotniczy. Ta pozycja to istne przemieszanie najpopularniejszych motywów spotykanych na kartach książek.
Wszystko to za sprawą hitmana Toxica, mającego swoje korzenie w chorwackiej mafii. Niestety po nieudanej operacji musi na jakiś czas zniknąć. Uciekając przed FBI przyjmuje tożsamość zabitego przez siebie księdza, a podążając za jego niegdysiejszymi planami, ląduje w Islandii, gdzie zmuszony będzie do przeprowadzenia programu telewizyjnego, w którym wygłosi telekazanie. Jego przykrywka wydaje się być idealna, szybko jednak okazuje się, że był to kolejny spalony pomysł. Bohater zostaje nakryty i po raz kolejny musi uciekać.
Małżeństwo, u którego prowadził program postanawia mu pomóc – jako zapłatę żąda jednak przyjęcia ich wiary przez Toxica. Bohater zostaje poddany Terapii Torturą – wymownie brzmiącej, choć przekonacie się, że bardzo dwuznacznej. Podczas jej trwania będziemy mogli obserwować jego walkę z prześladującymi go demonami przeszłości, wyrzutami sumienia. Okaże się, że ten przedstawiciel mafii, to tak naprawdę człowiek o dobrym sercu, gotowy się zmienić pod wpływem Bożego Słowa.
Pozornie przypadkowe wydarzenia prowadzą go ku całkowitej przemianie własnego życia.
Książkę czyta się niespodziewanie szybko. Raz zaczętą, trzeba od razu skończyć;) Autor pozyskuje czytelnika w niezwykły sposób, nie pozwala o sobie zapomnieć ani tym bardziej się ze sobą rozstać.
Nie jest to sztampowa historyjka, lecz pełna specyficznego humoru opowieść ze świetnie poprowadzoną fabułą. Wystarczy zerknąć na tytuł – on sam stanowi wielką zachętę.
Nie zwlekajcie! Tę książkę trzeba przeczytać.


4 komentarze:

  1. Jako że odpowiedziałam na Twoje cztery pytania twierdząco, postaram się rozejrzeć za tą książką:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, to chyba nie jest książka dla mnie, póki co wolę pozostać wśród tradycyjnych fabuł :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmmm, zainteresowałaś mnie, lubię abstrakcję ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Po takiej recenzji nie sposób ominąć tę książkę. Ale to plany na razie na przyszłość, więc mam nadzieję, że ta niedaleka przyszłość szybko nadejdzie.

    OdpowiedzUsuń