Zatrute Pióro, to jedna z kilkunastu książek Agathy Christie, w których śledztwem zajmuje się doskonała obserwatorka i przesympatyczna starsza Pani – Jane Marple. Inne powieści z jej udziałem, to między innymi Noc w bibliotece, Morderstwo na plebanii, 4:50 z Paddington [moja ulubiona!], Nemezis, Hotel Bertram, Morderstwo to nic trudnego czy strzały w Stonygates.
Akcja Zatrutego Pióra jest skonstruowana tak zmyślnie, że nasza Pani Detektyw pojawi się w nim dopiero na ostatnich stronicach, po to by naprowadzić miejscową policję na prawidłowy trop. Jak? Oczywiście dzięki swojemu zmysłowi obserwacji ludzkich zachowań, emocji i często podświadomych reakcji i wypowiedzi.
Zacznijmy jednak od początku. Jerry Burton, to młody lotnik, który po wypadku został przeniesiony na przymusową rekonwalescencję do cichego miasteczka, w którym nie będzie miał możliwości spotkać nikogo znajomego. Wszystko po to by móc nawiązywać nowe znajomości oraz w spokoju wyleczyć ciało oraz skołatane nerwy. Wraz z siostrą Joanną wybierają Lymstock, które według nich najlepiej spełnia wszystkie wymagania. Jak się jednak okazuje ich wybór był dość niefortunny: od kilku dobrych tygodni miasta tego nie można nazwać bowiem spokojnym. Krążą w nim paszkwile, bolesne i co najgorsze – kłamliwe. „Jej ekscelencja plotka miele językiem!”[1] Mieszkańcy oraz policja nie potrafią rozstrzygnąć tego kto i w jakim celu trudni się rozsyłaniem tychże anonimów. Wiedzą jedynie, że z pewnością winną jest wykształcona kobieta próbująca zasiać ziarno nienawiści i niepokoju wśród mieszkańców. Policja obawia się, że winowajca, nazywany Zatrutym Piórem, prędzej czy później doprowadzi do tragedii. Tak też się dzieje. Miasteczkiem wstrząsa samobójstwo pani Symmington – kobiety, która wydawała się jednostką słabą i skłonną do depresji, a po otrzymaniu anonimu nie wytrzymała i targnęła się na swoje życie. Choć do tej pory listy były serią obraźliwych kłamstw, mieszkańcy zaczynają zastanawiać się czy aby na pewno „nie ma dymu bez ognia”. Na samobójstwie bowiem się nie kończy… Zatrute Pióro czuje się coraz bardziej bezkarnie i przestaje się ograniczać jedynie do wysyłania ohydnych listów – Lymstock staje się świadkiem morderstwa. Jak w takich warunkach leczyć skołatane nerwy? Paradoksalnie ciekawość sprawia, że Jerry biorąc udział w toczącym się śledztwie coraz szybciej wraca do siebie – ślady po wypadkowych urazach stopniowo zanikają.
Nie muszę chyba dodawać, że wielkim uczuciem darzę klasyczne kryminały – ze stopniowanym napięciem, bez dramatycznego rozlewu krwi, jedynie z dozą wiary w czytelnika i z misternie skonstruowaną intrygą. Z napisanych przez Agathę Christie kilkudziesięciu powieści, na palcach jednej ręki zliczę te, w których udało mi się odgadnąć kim jest morderca. Tego właśnie najbardziej brakuje mi w kryminałach współczesnych – może i napięcie jest większe, akcja szybsza, jednak z łatwością można wykryć sprawcę. W większości – nie mówię, że w każdym, nie lubię generalizacji – brakuje tego co Christie opanowała do perfekcji: elementu zaskoczenia i niesamowitego zmysłu do tworzenia zagadek nie do rozwikłania. Dzięki temu zabawa trwa do końca, a czytelnik z tym większą radością i przyjemnością obserwuje jak książkowi detektywi wpadają na trop sprawcy i z chirurgiczną precyzją potrafią odtworzyć przebieg zbrodni. Umysłowy majstersztyk, wielki hołd dla rozumu. Nie zapominajmy, że nie są to czasy, w których za pomocą techniki można było dojść wszystkiego. Jane Marple za swojego największego pomocnika miała właśnie rozum i zmysły – tylko tyle i aż tyle.
Polecam!
5,5/6
Jedna z moich ulubionych pani Christie, chociaż wolę na przykład Niespodziewanego gościa :)
OdpowiedzUsuńCałkiem dobrze zapoznałam się z Herkulesem Poirot. Natomiast nie miałam jeszcze przyjemności czytać ani oglądać Pani Marple.Jak tylko zapoznam się ze wszystkimi przygodami tego uroczego detektywa, to z pewnością "przerzucę się" właśnie na nią.
OdpowiedzUsuńAniu, bardzo bym chciała jeszcze raz, ale pewnie nieprędko to zrobię... :((
OdpowiedzUsuńPS. Jestem kiepskim odbiorcą recenzji kryminałów, wybacz :<
Jak mogłabym odpuścić sobie tę pozycje, to przecież przestępstwo :)
OdpowiedzUsuńChristie? Koniecznie:))
OdpowiedzUsuńA ja powiem ze wstydem, że nie miałam jeszcze okazji czytać żadnej książki Agathy Christie. Obiecuję jednak poprawę, gdyż po twojej recenzji nabrałam ochotę na poznanie ,,Zatrutego pióra''.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam niczego A. Christie. Tak wiem, ignorantka ze mnie. Ale skoro wszyscy piszą takie pochlebne opinie o jej prozie, to muszę się w końcu przemóc i sięgnąć po coś autorstwa tej pisarki. Podejrzewam, że zacznę właśnie od "Zatrutego pióra". Raz, że zaintrygował mnie tytuł, a dwa, twoja recenzja. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Uwielbiam kryminały Agathy Christie i przeczytałem ich już całe mnóstwo, a niektóre nawet po kilka razy, także po angielsku. "Zatrutego pióra" jednak nie znam i ufam, że wpadnie mi kiedyś w ręce. A co do panny Marple to też uwielbiam "4:50 z Paddington"! Świetne było również "Morderstwo odbędzie się...".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Nigdy nie miałam przyjemności czytać książek Pani Agathy Christie, chyba muszę w końcu coś przeczytać, a lubię tego typu ksiażki.
OdpowiedzUsuńczytałam :), 4:50 z Paddington to również moja ulubiona powieść, a wracając do Zatrutego pióra, to Jerry chyba odnajduje jeszcze coś więcej ;)
OdpowiedzUsuńAgathy Christie czytałam tylko wymienioną przez Ciebie "Nemezis". Mam ochotę na inne, w kolejce czeka "Dziesięciu murzynków" :)
OdpowiedzUsuńToż to klasyka! Mam nadzieję, że wkrótce dane mi będzie przeczytać coś Christie...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Uwielbiam panią Marple! Jej zmysł dedukcji jest zadziwiający. Książka leży na półce i czeka na swoją kolej, a po takiej recenzji na pewno niezwłocznie się za nią zabiorę ;) Pozdrawiam! skarbnicaksiazek.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńChristie jest absolutnie boska. Co prawda nie jestem jakąś wielką znawczynią ale mam zamiar przeczytać jej książki - a chociaż ich część - w najbliższym czasie. Kto wie, może zacznę właśnie od Zatrutego pióra?
OdpowiedzUsuńZatrute pióro jeszcze przede mną, ale coś czuje, że nie na długo :)
OdpowiedzUsuńNie wiem jak przełamać się do kryminałów Christie. Wiem, że głupio to pisać, ale moja podświadomość za licha nie chce dopuść mnie do poznania literatury tej wychwalanej autorki. Niedługo wizyta w bibliotece, czas pokonać swój opór.
OdpowiedzUsuńCały czas odkrywam coraz to nowe książki Christie i kolejne dochodzą do mojej listy. Jak znajdę chwilkę to sięgnę po tę książkę, bo również wysoko cenię sobie twórczość tej autorki:)
OdpowiedzUsuńI znowu Christie u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńJa nie przepadam, ale polecę mamie, o ile jeszcze jej nie czytała :)
Pozdrawiam
Natula:
OdpowiedzUsuńCzasami tak bywa, ja nie mogę przełamać się np. do książek Chmielewskiej:) Nie walczę z tym, bo wiem,że nie wygram:)
Alannada:
Byłoby mi miło, gdyby recenzja do tego skłoniła;)
Gabrielle:
To wspaniale!:)
Tymoteusz_Kot:
Ojj ja też czytałam kilkakrotnie, co rusz do nich wracam. Nigdy jednak nie czytałam w oryginale.:)
Ice_Fire:
Będzie mi bardzo miło:)
kolmanka:
Polecam, choć ja wolę Herculesa;)