Osobnik Mariana Pilota to książka, z którą się umęczyłam. Ze znojem wiązała się tak lektura, jak pisanie opinii. Nie mój czas, nie moja historia. Nieporozumienie, przez które nie mogłam przebrnąć, nawet angażując cały mój ośli upór w kończeniu rozpoczętych lektur.
Rzecz – według wydawcy – ma znamiona wizyjności. I faktycznie, jeśli rozumieć ją jako przedstawianie sennych widziadeł, mar i fantazji, przeplatanych raz po raz z rzeczywistością, za nic mając linearność, jest to powieść wizyjna.
O ile przepadam za oniryzmem w literaturze, o tyle tutaj mam wrażenie, że autor poszedł o krok za daleko. Nie do końca wiem, co próbował przez to osiągnąć, bowiem czytelnik może szybko zgubić się w plątaninie wydarzeń, o których nie wie, w której przestrzeni się rozgrywają. Co za tym idzie –powieść okaże się dedykowana bardzo wąskiemu gronu odbiorców – wtajemniczonemu, wiedzącemu, co pisarz mógł próbować ugrać przyjętą formą.
Osobliwa historia, nie dla każdego, nie wiem nawet, czy dla kogokolwiek poza krytykami i znawcami.
Czy polecam? Nie. Reszta jest milczeniem.
0 komentarze:
Prześlij komentarz