wtorek, 19 lutego 2019

Hilda i Ukryjcy - Luke Pearson, Stephen Davies



Zazwyczaj staram się najpierw przeczytać książkę, a dopiero później zobaczyć film / serial, jednak w przypadku Hildy i Ukryjców o planowanym wydaniu papierowym nie miałam pojęcia, a produkcja Netflixu skutecznie wciągnęła mnie od pierwszego odcinka. Urokliwa, wzruszająca i ciepła historia, która jednak - i tu się dziwię, wszak możliwości filmowe są ograniczone - dużo lepiej prezentująca się w serialu niż w wersji spisanej - chyba nie każda historia ma potencjał na książkę i tu niestety to się sprawdziło.

Serial więcej wyjaśniał, obfitował w znacznie większą ilość szczegółów, kipiał magią, przy lekturze książki zaś nawet moja wyobraźnia nie podołała, zbyt skupiona była na doszukiwaniu się brakujących elementów. Sądzę jednak, że te osoby, które najpierw sięgną po książkę, mają szansę świetnie się bawić, a później z podwójną przyjemnością obejrzeć serial.

Czego jednak rzecz dotyczy? Oto Hilda wraz z mamą zamieszkuje dolinę osadzoną z dala od innych ludzi. Dziewczynka całe dnie spędza ze swoim lisojeleniem Rożkiem, malując mieszkańców ich okolic. Gdy pewnego dnia bohaterka zechce naszkicować trolla, nie wie jeszcze, że to początek wielkiej przygody, po której jej przyszłość w dolinie może wyglądać zupełnie inaczej.

Wejdźcie do świata dziewczynki otwartej na magię, bohaterki, która negocjuje z biurokratycznymi elfami, walczy o miłość trolli i robi wszystko, by nie musieć przenieść się z mamą do Trolbergu. Gwarantuję, że jej przygody wycisną z Was niejedną łezkę śmiechu i wzruszenia.

Pocieszające jest to, że Hilda i Ukryjcy to dopiero pierwszy tom przygód niezwykłej bohaterki. Mam zatem nadzieję, że w kolejnych częściach autorzy zdecydują się na większe bogactwo szczegółów, by choć na krok zbliżyć się do produkcji serialowej. Tymczasem pozostawiam Was z decyzją do podjęcia:)


0 komentarze:

Prześlij komentarz