sobota, 20 sierpnia 2016

To nie jest dieta! Anna Gruszczyńska "Wilczo Głodna"


To nie jest dieta! jak słusznie głosi tytuł, nie jest kolejnym zapisem diety-cud, mogącej sprawić, że w ciągu miesiąca ubędzie Wam w zdrowy sposób 30 kilogramów, a cały świat padnie Wam do stóp, podziwiając radykalną zmianę.

To coś znacznie bardziej zaawansowanego i wymagającego większej siły woli niż łykanie nafaszerowanych chemią pastylek – to walka z potworami. Trwa ona ledwo 30 dni, ale wystarczy, że wyobrazisz sobie swojego największego wroga, a od razu uświadomisz sobie, że nawet godzina walki z  tymże, to nie lada wyzwanie.

Autorka obiecuje, że wygrana z naszymi własnymi demonami – Lenistwem, Wygodnictwem, Strachem, Obżarstwem, Podjadaniem, Wymówkami – to jedynie (i aż!) kwestia przyzwyczajenia i… dobrej zabawy, będącej gwarantem uśmiechu, witalności i rozpierającej energii.
Brzmi nieźle, prawda?

Anna Gruszczyńska za wszelką cenę stara się, by nasz pojedynek był możliwe bezbolesny i przyjemny, obejmujący kilka sfer, nie tylko fizyczność, które to odczucia potęguje kolorowy dziennik do uzupełniania, stanowiący znakomitą większość prezentowanej publikacji.

Zaczynamy od najtrudniejszego – od nazwania swojego potwora i jego wizualizacji. W końcu trudno walczyć z czymś, czego się nie widzi. Później jest już z  górki – autorka obiecuje, że nie tylko zgubisz zbędne kilogramy, ale przede wszystkim nauczysz się jak właściwie się odżywiać, zaczniesz się regularne ruszać i stawisz czoła wszelkim wyzwaniom. Pokonasz słabości oraz obawy i staniesz się nową, szeroko uśmiechniętą osobą.



W książce tej znajdziesz miejsce na wszystko to, co zazwyczaj robiłaś w setkach notesów – rozpisanie planu dnia, z uwzględnieniem pór posiłków, wklejenie zdjęcia „przed” i „po” i wreszcie najważniejsze – dziennik walki z potworami, rozbity na pojedyncze dni. Każdy z nich to dwie strony z lukami do uzupełnienia, a w nich między innymi do wpisania: ilość zdobytych w  ciągu dnia punktów (wykaz tego, za co można je otrzymać znajduje się wcześniej), rozpiska treningu, ocena poziomu jego trudności i naszej kondycji, jadłospis oraz opis tego, jak minął nam dzień, tzw. humorometr z naklejkami do wstawienia w  odpowiednie miejsca na skali. Dodatkowo, każdy dzień to inne wyzwanie, których zdradzać nie będę, by nie odzierać Was z zabawy, która naprawdę jest świetna (kto by pomyślał, że walka z  potworami może dać tyle radości!)

Ja jestem dopiero na początku mojej drogi, ale już wiem, że w końcu będę ją przemierzać z humorem! Faktycznie, jest fun!

Gotowi, by nabrać formy po wakacjach??



2 komentarze:

  1. Dominika Sieńko20 sierpnia 2016 20:36

    Może czas się zabrać za siebie :) Bo niby wakacje, tyle ruchu... Ale spotkań ze znajomymi na kebabie też było dużo ;) Super post

    http://oddychajaca-ksiazkami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie dziękuję za recenzję :*

    OdpowiedzUsuń