To nie jest dieta! jak słusznie głosi tytuł, nie jest kolejnym
zapisem diety-cud, mogącej sprawić, że w ciągu miesiąca ubędzie Wam w zdrowy
sposób 30 kilogramów, a cały świat padnie Wam do stóp, podziwiając radykalną
zmianę.
To coś znacznie bardziej zaawansowanego
i wymagającego większej siły woli niż łykanie nafaszerowanych chemią pastylek –
to walka z potworami. Trwa ona ledwo 30 dni, ale wystarczy, że wyobrazisz
sobie swojego największego wroga, a od razu uświadomisz sobie, że nawet godzina
walki z tymże, to nie lada wyzwanie.
Autorka obiecuje, że wygrana z naszymi
własnymi demonami – Lenistwem, Wygodnictwem, Strachem, Obżarstwem, Podjadaniem,
Wymówkami – to jedynie (i aż!) kwestia przyzwyczajenia i… dobrej zabawy,
będącej gwarantem uśmiechu, witalności i rozpierającej energii.
Brzmi nieźle, prawda?
Anna Gruszczyńska za wszelką cenę
stara się, by nasz pojedynek był możliwe bezbolesny i przyjemny, obejmujący
kilka sfer, nie tylko fizyczność, które to odczucia potęguje kolorowy dziennik
do uzupełniania, stanowiący znakomitą większość prezentowanej publikacji.
Zaczynamy od najtrudniejszego –
od nazwania swojego potwora i jego wizualizacji. W końcu trudno walczyć
z czymś, czego się nie widzi. Później jest już z górki – autorka
obiecuje, że nie tylko zgubisz zbędne kilogramy, ale przede wszystkim nauczysz
się jak właściwie się odżywiać, zaczniesz się regularne ruszać i stawisz czoła
wszelkim wyzwaniom. Pokonasz słabości oraz obawy i staniesz się nową, szeroko
uśmiechniętą osobą.
W książce tej znajdziesz
miejsce na wszystko to, co zazwyczaj robiłaś w setkach notesów – rozpisanie
planu dnia, z uwzględnieniem pór posiłków, wklejenie zdjęcia „przed” i „po”
i wreszcie najważniejsze – dziennik walki z potworami, rozbity na
pojedyncze dni. Każdy z nich to dwie strony z lukami do uzupełnienia, a w nich
między innymi do wpisania: ilość zdobytych w ciągu dnia punktów (wykaz
tego, za co można je otrzymać znajduje się wcześniej), rozpiska treningu, ocena
poziomu jego trudności i naszej kondycji, jadłospis oraz opis tego, jak minął
nam dzień, tzw. humorometr z naklejkami do wstawienia w odpowiednie
miejsca na skali. Dodatkowo, każdy dzień to inne wyzwanie, których zdradzać nie
będę, by nie odzierać Was z zabawy, która naprawdę jest świetna (kto by
pomyślał, że walka z potworami może dać tyle radości!)
Ja jestem dopiero na początku
mojej drogi, ale już wiem, że w końcu będę ją przemierzać z humorem!
Faktycznie, jest fun!
Gotowi, by nabrać formy po wakacjach??
Anna Gruszczyńska, egzemplarz od wydawnictwa, książki, opinia o książce, recenzja, To nie jest dieta, Wilczogłodna, Wydawnictwo SQN
Może czas się zabrać za siebie :) Bo niby wakacje, tyle ruchu... Ale spotkań ze znajomymi na kebabie też było dużo ;) Super post
OdpowiedzUsuńhttp://oddychajaca-ksiazkami.blogspot.com/
Pięknie dziękuję za recenzję :*
OdpowiedzUsuń