Miejsce dla dwojga to już czwarta część Dzienników pisanych w drodze. Poprzednie, Dotknąć nieba, Na rozstaju dróg i Kręte ścieżki opisywały powolną drogę Alana do odnalezienia samego siebie
po dotkliwej stracie. Mężczyzna w nagły i tragiczny sposób został
pozbawiony najbliższych, które to wydarzenie sprawiło, że utracił on chęć do
życia. Za wszelką cenę próbował zapomnieć o swoich doświadczeniach, jednak ich
ciężar był tak wielki, że nie skutkowała żadna metoda. Uzdrowienie miała mu
przynieść piesza wędrówka wzdłuż całej Ameryki, poczynając od Seattle.
Oczywiście bohater nie miał
żadnego planu na tę podróż – wziął jedynie mały plecak i na przekór głosowi
rozsądku oraz gorącym prośbom ojca o zaniechanie wyjścia, wszedł na szlak,
dążąc do oczyszczenia umysłu.
Nie do końca zdawał sobie wówczas
sprawę, że idąc samotnie, skazuje się na nieustanne rozmowy z sobą samym.
Autorefleksom wydaje się nie być końca, bolesne wspomnienia bombardują bohatera
otoczonego ze wszystkich stron ciszą co rusz. Poza trudnościami psychicznymi,
towarzyszą mu także te fizyczne oraz techniczne – wówczas może jednak liczyć na
pomoc incydentalnie spotkanych ludzi.
Miejsce dla dwojga rozpoczyna i kończy się wieściami tragicznymi.
Oto bohater niemalże przypadkowo dowiaduje się, że ma nowotwór mózgu – oponiaka
– i musi zawiesić swoją wędrówkę. Trafia do szpitala, gdzie czeka go poważna
operacja, a następnie wraca do domu ojca, by poddać się rekonwalescencji. Dla
jego taty sytuacja wydaje się jasna – syn nareszcie zaprzestanie wędrówki,
która od początku wydawała mu się fatalnym pomysłem.
Alan jednak ma zupełnie inne
plany…
Richard Paul Evans w swoim cyklu drogi po raz kolejny
zwraca uwagę na istotne elementy przeżywania ziemskiej wędrówki. Zdaje się
krzyczeć o tym, jak ważna i oczyszczająca jest autorefleksja, jak konieczne są
chwile samotności i wyciszenia, podczas których możemy medytować i rozważać
swoją rzeczywistość, wsłuchiwać się w siebie i uporządkować swoje wnętrze. Lektura jego książki może przynieść nie tylko oczekiwaną rozrywkę, ale także sprowokować do zastanowienia się nad sobą - jakże dziś koniecznym.
Czyta się jak zawsze lekko, płynnie i – mimo wyjątkowego ciężaru doświadczeń bohatera – lekturę kończy się z nadzieją patrząc w przyszłość.
Czyta się jak zawsze lekko, płynnie i – mimo wyjątkowego ciężaru doświadczeń bohatera
***
Poprzednie tomy Dzienników pisanych w drodze
Dotknąć nieba / Na rozstaju dróg / Kręte ścieżki
Pozostałe książki Evansa na blogu:
Michael Vey. Więzień celi 25 / Obietnica pod jemiołą / Kolory tamtego lata / Zegarek z różowego złota / Szukając Noel
blog, co warto czytać, Dzienniki pisane w drodze, egzemplarz od wydawnictwa, książka, Miejsce dla dwojga, opinia o książce, recenzja książki, Richard Paul Evans, Znak
"Dzienniki pisane w drodze", podobnie jak inne powieści Evansa, przypadły mi do gustu. Czasami bawi, czasami skłania do refleksji, ale zawsze jest to historia, która wciąga od pierwszych stron. Nie mogę się doczekać kiedy wezmę swój egzemplarz w ręce :D
OdpowiedzUsuńOd dawna planuję już jakąś książkę od pana Evansa. :-)
OdpowiedzUsuńJestem na tak, ponieważ styl autora przemawia do mnie i dawno nic nie czytałam o głównym bohaterze. ;) Pozdrawiam cieplutko ;)
OdpowiedzUsuń