Już dawno tak się nie najadłam jak przy stole Szymona
Hołowni!
Głęboko wierzę w to, że konkretne książki trafiają do nas w
odpowiednim momencie: by skonfrontować nas z problemami, z jakimi się zmagamy,
by udzielić nam odpowiedzi na dręczące pytania, by stworzyć wspólnotę
doświadczeń z bohaterami, by lepiej zrozumieć otaczający nas świat.
Nie przez przypadek akurat teraz sięgnęłam po Holyfood – i nie chodzi wcale o to, że
premiera+ moje oczekiwania stworzyły zwyczajną
koincydencję. Mogłam książkę i kupić i zajrzeć do niej za rok lub dwa, jak to często
bywa. A ja wyniosłam ją na początek kolejki, podskórnie czując, że jest
dokładnie tym, czego w tym momencie życia potrzebuję.
I jak sądzę – potrzebuje wielu z nas.
Od dłuższego czasu byłam na duchowej diecie potwornej –
zupełnie bezsensownej, bo wcale nie prowadzącej do poprawy stanu zdrowia, a do wyniszczenia.
Była raczej głodówką, gwarantującą w pakiecie pustynię. Daleka jestem od
twierdzenia, że po przeczytaniu spisu treści tej duchowej ksiązki kucharskiej,
mój stan od razu się polepszył i ustabilizował – mam jednak dobrego dietetyka, doskonale
rozplanowane posiłki, a dzięki cierpliwości i systematyczności będę w mocy
nabrać sił, dostarczając sobie niezbędnych mikroelementów witamin duchowych.
Są takie diety, na których efekty nie trzeba długo czekać –
i właśnie 10 propozycji znajdujących się w tej publikacji, razem tworzących mój
nowy wykaz posiłków do takich należy – dieta cud, działa natychmiastowo, nawet
najmniejsza zmiana w odżywianiu powoduje widoczne rezultaty: więcej pokoju,
mniej nerwów, zdolność do opanowywania napadów paniki, racjonalne myślenie,
widzenie źródła a nie tylko efektu i skuteczne zwalczanie problemów.
Hołownia zawarł w książce tej dziesięć przepisów na zdrowe
duchowe życie – oczywiście opartych na regularnej modlitwie, dziękczynieniu i
zachwycie światem. To one mają stać się podstawowym pożywieniem, gwarantującym nie
tylko pełnię duchowego (a może i fizycznego) zdrowia, ale także niespożyte siły
i energię do dzielenia się nimi ze światem.
Autor, odwołując się do własnego życiowego doświadczenia,
prezentuje sprawdzone metody, między innymi na cud. Bo tego, moi Państwo, wokół
nas nie brakuje – wystarczy się rozejrzeć i – co ważne – tak się odżywiać, by
mieć sokoli wzrok, który dostrzeże nawet te najdrobniejsze cuda dziejące się
dookoła nas.
Oprócz przepisu na dokonały cud, znajdziemy w tej publikacji
także następujące propozycje żywieniowe:
- dieta „Hydrozagadka” – dostarczenie organizmowi odpowiedniej
ilości wody żywej,
- dieta „Don’t
talk, just kiss’,
- dieta “Jestem królem”,
- dieta “Dziś jest czwartek”,
- dieta „Wróć
do Sorrento”,
- dieta „Only you”,
- dieta “Ogniu, krocz za mną”.
Składniki niezbędne w naszej nowej diecie są szeroko dostępne
– sekretem jest połączenie ingrediencji w odpowiedni sposób, w odpowiednich proporcjach
i odpowiednia ilość posiłków. Jeśli dotąd nie potrafiliście wytrzymać na
diecie, mam dla Was doskonałą wiadomość – w tejże można podjadać! I nie będzie
efektu jo-jo, a jedynie pełnia zdrowia i szczęścia. Brzmi obiecująco, prawda?
Nie jest też droga – wszystkie potrzebne elementy są
darmowe! I co piękne – każdą dietę możecie łączyć z inną, stosując jednocześnie
nawet dziesięć, nie prowokując żadnych szkodliwych skutków ubocznych.
Podsumujmy zatem: bezpłatne składniki, brak efektu jo-jo,
możliwość podjadania, mieszania diet i gwarantowane szybkie efekty. Nie czekaj!
Zacznij dietę już dziś!
Hołownia jakoś do mnie nie przemawia - nie przepadam za nim.
OdpowiedzUsuńCiekawie i interesująco napisana recenzja :) Mam w planach tą książkę, będę się musiała uśmiechnąć do najbliższych o tę pozycję. Mi chyba też potrzeba takiej diety :)
OdpowiedzUsuńBardzo zaciekawiła mnie ta pozycja, chętnie poznam tę szczególną książkę "kucharską";)
OdpowiedzUsuń