wtorek, 9 lipca 2013

Magdalena Bielska – Miłość w zimie

Magdalena Bielska, córka Jerzego Pilcha, do tej pory zajmowała się przede wszystkim tworzeniem poezji. Przyznaję – nie wiedziałam i – niestety – nie czytałam. Gdy jednak dowiedziałam się, że postanowiła spróbować swoich sił w prozie, jej postać mocno mnie zaintrygowała. Wiem, że poeci pragnący swoim spojrzeniem uchwycić świat w powieści, robią to w sposób dalece inny od autorów, dla których od zawsze była to jedyna forma literackiej ekspresji. Bielska w tej kwestii nie łamie schematu – czytając jej opowieść ma się wrażenie permanentnego unoszenia się parę metrów nad ziemią. Mimo że jest to proza, tchnie duchem poezji, jest niezwykle efemeryczna, niedosłowna, lekka, zamglona i okraszona liryczną metaforycznością. Opowieść traktuje o Rundzie i jej babci, które postanowiły wyjechać. Starsza kobieta miała profetyczną świadomość bliskości śmierci, chciała więc ostatni raz wybrać się w podróż. Dla Rundy była to okazja do pewnego exodusu, poznania nowego życia, pielgrzymki kończącej się poznaniem nowej rzeczywistości. Ciężko powiedzieć o czym tak naprawdę jest ta powieść poza tym – wszystko zdaje się jedynie pretekstem, wszelkie wydarzenia są jedynie dodatkiem utrzymującym w ryzach tę narrację. Na próżno bowiem doszukiwać się tutaj akcji – to nie jest tego typu historia. Ważniejsza staje się atmosfera senności, oniryczności, pewnej baśniowości. Uważnie przyglądając się kolejnym wypowiedziom, a przede wszystkim myślom głównej bohaterki, dostrzeżemy wiele toposów zaczerpniętych z poetyki baśniowej, a ściślej – Andersenowskiej. Nie uszły mojej uwadze nawiązania do Królowej Śniegu, ale także odwołania do innych tekstów kultury, z Alicją w Krainie Czarów na czele. Bielska czerpie z dorobku, utrzymując swoja historię w konwencji czyniącej ją niepowtarzalną i bardzo charakterystyczną. A jednak – ulotność historii ściśle łączy się z łatwością zapomnienia jej fabuły, skądinąd niejasnej. Choć powieść tę czytało się przyjemnie, bo wprowadziła atmosferę wakacyjnego rozleniwienia, to mam pełną świadomość tego, że nie każdy ją doceni. Osoby szukające jasnej fabuły – na pewno jej tu nie znajdą. Dla tych co cenią sobie efemeryczność, będzie to doskonała odskocznia od typowych powieści.

9 komentarzy:

  1. Nie miałam pojęcia, że Jerzy Pilch ma córkę a co dopiero, że ona pisze :) Jesli ma tak dobre pióro jak ojciec- muszę sięgnąć

    OdpowiedzUsuń
  2. Okładka mnie zachęciła już jakiś czas temu do przeczytania tej książki. A skoro język jest tak dobry, niekiedy poetycki to koniecznie muszę przeczytać. Nie zawsze człowiek ma ochotę na lekkie i jasne książki. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. wydaje się magiczna :) klimat Twojej recenzji jest bardzo zbieżny z nastrojem panującym na okładce, co skłania ku myśli, że i treść książki jest taka "zawieszona", liryczna, tajemnicza, jak piszesz. chciałabym sama się z nią zmierzyć :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Podoba mi się ta pozycja. Z wielką chęcią przeczytam. Nie miałam jeszcze styczności z autorką, która wcześniej tworzyła poezję. To musi być bardzo ciekawe :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawi mnie to wrażenie unoszenia się parę metrów nad ziemią ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo fajnie piszesz! :)
    Chyba zakupię tą książkę, wydaje się być fajna!

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo zachęcają mnie nawiązania do baśni, które uwielbiam. Chętnie sięgnę po tę książkę. :))

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak dotąd nie czytałam tego typu powieści. Pomimo Twojej bardzo zachęcającej recenzji, nie umiem się przekonać, żeby samej zagłębić się w treść "Miłości w zimie".

    Pozdrawiam,
    Klaudyna

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie jestem pewna czy w pełni doceniłabym tę książkę, ale z drugiej strony chyba nie czytałam nic podobnego więc może warto byłoby spróbować :)

    OdpowiedzUsuń