Tytuł: Gdzie jest czytelnik?
Autor: Łukasz Gołębiewski
Wydawca: Biblioteka Analiz
Udostępnienie: Sztukater
ISBN: 978-83-62948-67-3
Tegoroczne doniesienia Biblioteki Narodowej, informujące
o stanie czytelnictwa w Polsce, wielu z nas zmroziły krew w żyłach. Niemal
natychmiast wielkie portale, księgarnie, biblioteki, ale także osoby prywatne rozpoczęły
akcje mające na celu promocję kultury czytania. Łukasz Gołębiowski w swojej
książce postawił na rzeczową analizę sytuacji i próbę wyciągnięcia wniosków na
przyszłość, mających posłużyć bardziej świadomemu oddziaływania na
potencjalnego czytelnika, który do tej pory z książkami był na bakier.
Gołębiowski nie próbuje uniknąć mówienia o zjawisku dziś najpopularniejszym – życiu on-line. Nie sposób ukryć, że to ono dominuje, że Polacy czytają dużo, bardzo dużo – nie są to jednak książki, a witryny przeglądane w Internecie. Autor zastanawia się jak wykorzystać zmieniająca się rzeczywistość na korzyść książki właśnie. Jego racjonalne podejście pomaga przyzwyczaić się do nowego myślenia o czytaniu i nowym miejscu książki w świadomości Polaków.
Żyjemy w czasach przełomu,
pokolenie wychowanych na książkach wciąż jest statystycznie dość duże, by dawać
złudzenie, że świat wciąż jest normalny. Ale to złudzenie. Nowe pokolenie,
zwane Born Digital, dorastało przed monitorem. Ma inne potrzeby i skutecznie je
forsuje(…).[1]
Autor przypomina o tym, co dziś stanowi jedną z
najważniejszych cech cywilizacyjnych: życie w ciągłym pośpiechu, pragnienie
natychmiastowości, przyzwyczajenie do kultury instant, dostępnej zawsze i o
każdej porze. Młode pokolenie Polaków nie umie już czekać. Do wszystkiego ma
dostęp on-line, zwolnione jest więc niejako z pracowitości i cierpliwości. Żąda
darmowości i łatwości dostępu.
Co ciekawe, autor podkreśla, że fakt dostępności wszystkich
informacji, wcale nie sprawia, że stajemy się mądrzejsi, bowiem w natłoku
informacji, którymi jesteśmy bombardowani, zatraciliśmy umiejętność czytania
uważnego i analizowania informacji. Czytamy tak jak żyjemy – masowo,
bezrefleksyjnie, bez filtrowania wiadomości.
Rzeczą, która mnie zatrwożyła, a o której wspomina Gołębiowski jest niewielki odsetek kontaktu z lekturą osób z wykształceniem wyższym. Jak to o nas świadczy? Zdobywamy tytuł i przestajemy się rozwijać. Lektura tej ksiązki skłoniła mnie do zastanawianie nad ogólnym stanem czytelnictwa w Polsce, ale też nad stanem mojego czytelnictwa. Czytam bardzo dużo, ale czy efektywnie? Czy analizuję, czy rozważam, czy może czytam pobieżnie, byle jak najwięcej i jak najszybciej? Czy swoją bezmyślną postawą wzbogacam odsetek ludzi dających się ponieść natłokowi informacji?
Rzeczą, która mnie zatrwożyła, a o której wspomina Gołębiowski jest niewielki odsetek kontaktu z lekturą osób z wykształceniem wyższym. Jak to o nas świadczy? Zdobywamy tytuł i przestajemy się rozwijać. Lektura tej ksiązki skłoniła mnie do zastanawianie nad ogólnym stanem czytelnictwa w Polsce, ale też nad stanem mojego czytelnictwa. Czytam bardzo dużo, ale czy efektywnie? Czy analizuję, czy rozważam, czy może czytam pobieżnie, byle jak najwięcej i jak najszybciej? Czy swoją bezmyślną postawą wzbogacam odsetek ludzi dających się ponieść natłokowi informacji?
Ważnym tematem podjętym przez autora jest nowoczesna kultura 2.0, w której
to głoszony jest kult autora. Dziś, co bardzo wyraźnie widać, każdy może zostać
autorem. Nie liczy się ani to czy posiada się talent, ani nawet to czy ma się o
czym powiedzieć. Najważniejszy jest sam proces tworzenia. Każdy chce być
autorem, niewielu chce być odbiorcami. Stąd przy coraz bardziej masowej
produkcji książek mniej lub bardziej wartościowych, coraz niższy odsetek ludzi
czytających.
Gołębiewski nie podaje informacji wyssanych z palca. Jego notabene dość krótka publikacja,
obfituje w rzetelne przypisy, miarodajne i sprawdzalne. Autor wielokrotnie
odsyła do innych wydań poświęconych analizowanemu tematowi, dzięki czemu jego
tekst jawi się jako doskonale przygotowany, podparty sporym materiałem
źródłowym. Niestety, namolne wręcz odwoływanie się do innych tekstów kultury
sprawia, że nie sposób skupić się na omawianym problemie – średnio co dwa
zdania czytelnik musi zerknąć do przypisu, przez co już po kilku chwilach
główny wątek rozważań rozmywa się. Nie sprawdza się także czytanie przypisów po
każdym rozdziale. Wszystko wybija z rytmu.
Nie warto się jednak tym zrażać, bowiem książka ta porusza
naprawdę ważkie problemy, które z pewnością leżą na sercu czytelnikowi
zaangażowanemu, pragnącemu wpływać na jakość czytelnictwa w Polsce, poprzez
indywidualne świadectwo lektury, ale też wszelkiego rodzaju akcje promujące
książkę, jako produkt [tak, produkt] wartościowy.
Analiza Gołębiowskiego jest niezwykle smutna, a miejscami
także i zatrważająca. Choć zdarzają się w niej przebłyski optymizmu, tak
naprawdę wizja czytelnika nastawionego na lekturę od czasu do czasu,
pobieżnego, żądającego darmowego dostępu do dóbr kultury przeraża. Pośpiech XXI
wieku nie sprzyja kilkugodzinnemu skupieniu się na lekturze. Coraz trudniej
oderwać nam się od trosk codzienności, włączyć tryb offline i poddać się
lekturze.
Trzeba o to walczyć. Książka Gdzie jest czytelnik? otwiera oczy na mnogość problemów, przed
którymi dziś stajemy. Warto się z nimi zapoznać.
Serdecznie polecam.
Muszę przyznać, że mnie zaciekawiłaś tą, nieco inną, "pozycją". Podoba mi się, że Autor wszystko przedstawia rzeczowo i dokładnie - w pełni się zgadzam, że coraz więcej osób myśli, że ot tak można napisać, stać się autorem. Zwłaszcza gwiazd. Choć zwykli ludzie również twierdzą, że to tak prost zostać pisarzem. I wydają za własne pieniądze. I niestety są z pewnością osoby ZDOLNE, których pozycje giną wśród tych "śmieciowych", lub w ogóle nie jest im dane ujrzeć światło dzienne...
OdpowiedzUsuńO tak, gwiazdy są w tej dziedzinie mistrzami. Pomijam fakt ilu mają przy tym autorów-widm.
UsuńKażdy chce pisać, ja to w jakiś sposób rozumiem. Ostatecznie jest to forma bycia nieśmiertelnym, ale niektórzy naprawdę mogliby dać sobie spokój, chociażby po to,żebyśmy, jak mówisz, mogli zauważać osoby naprawdę zdolne.