środa, 28 września 2011

Sztuka pierdzenia – Pierre Thomas Nicholas Hurtaut




Sztuka pierdzenia to króciutka publikacja, która po raz pierwszy ukazała się we Francji w 1751 roku. Wtedy też, u schyłku oświecenia, gdy najważniejszą wartością był rozum, esej ten, szybko zdobył uznanie i popularność.
Choć po lekturze tej książeczki, może to wydać się dziwne, w owych czasach niektóre ustępy tekstu czytano na salonach, po to by zaśmiewając się miło zwieńczyć spotkania towarzyskie.
Choć tekst, którego doskonałym określeniem byłoby renesansowe zawołanie Homo sum, humani nil a me alienum puto, jest nadal aktualny, dzisiaj już tak bardzo nie bawi, a powoduje jedynie uśmiech zażenowania. Wszystko, w tym także i humor przez wieki uległ zmianie.
Publikacja ta będzie więc o wiele lepszą rozrywką dla poszukiwaczy absurdu w historycznych tekstach literackich, niż dla przeciętnego czytelnika szukającego olśniewającego dowcipu.
Rubaszne opisy, których w tej książeczce nie brakuje, nie każdemu przypadną do gustu. Jest to zdecydowanie tekst dla ściśle określonego grona odbiorców.

Na publikację składają się dwie części.
Pierwsza z nich, to tekst stawiający sobie za zadanie próbę definicji pierdnięcia. Wprowadza rozróżnienie na wiele typów tego zjawiska, opisuje wiele rodzajów, nazywając je w sposób niejednokrotnie komiczny. Ponadto autor kusi się o przyrównanie go do muzyki, przeznaczonej także dla osób głuchych.

Część druga opisuje skutki pierdnięć, zarówno korzystne jak i negatywne. Zawiera wykaz zagrożeń dla zdrowia związanych z tą czynnością fizjologiczną. Jest to książka silnie skatologiczna, momentami wręcz naturalistyczna.
Choć stylizowana jest na traktat naukowy {liczne wtrącenia łacińskie, profesjonalne określenia} tak naprawdę niewiele ma z nim wspólnego. Jest to zdecydowanie niezwykły esej, który trudno zapomnieć. Chwytliwy tytuł zwraca na siebie uwagę. XXI wiek, to czas, w którym tabu zniknęło i o wielu sprawach mówi się już bez skrępowania. Może dlatego też forma tej książki niekoniecznie może przypaść do gustu – za dużo tu opisów, które mają obnażać ludzką naturę w sposób, chciałoby się napisać, usilnie humorystyczny, by pozbyć się zażenowania i obrócić wszystko w żart. Niestety nawet osoby bezpośrednie mogą w kilku momentach poczuć się zniesmaczone.

Publikacji nie można odmówić pięknej szaty graficznej. Czcionka i sposób rozmieszczenia słów stylizowany jest na stary dokument. Dodatkowym atutem jest stosowane kiedyś zamieszczenie u dołu strony pierwszej sylaby wyrazu następnego, mające poprawić płynność czytania. Zabieg ten sugeruje przeznaczenie tekstu do odczytu.

Ciężko określić mi grono osób, dla których przeznaczona jest ta publikacja. Zdecydowane będą to historycy literatury lub socjologowie, myślę jednak, że również co niektórzy przeciętni czytelnicy znajdą w niej coś dla siebie. Należy tylko dobrze poszukać i zwrócić uwagę na czasy, w których została napisana.

4/6

Za egzemplarz książki dziękuję Pani Agacie z Wydawnictwa słowo/obraz terytoria.:)

18 komentarzy:

  1. Ha! Miałam podobne odczucia po lekturze "Fraszek nieprzystojnych" Jana Kochanowskiego. Żenua, ale kurczę, czego człowiek nie robi z czystej ciekawości! xDDD

    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wytrzymam ze śmiechu:)))). Tematyka dość osobliwa, ale w sumie z ciekawości chętnie bym zajrzała do tej książki:)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedyś już trafiłam na tę książkę i pomyślałam sobie, że to może być coś ciekawego, jednak po Twojej recenzji waham się, jednak z drugiej strony temat ludzki, kontrowersyjny, rubaszny, więc dlaczego nie :D

    OdpowiedzUsuń
  4. nawet nie wiem jak to skomentować :P muszę pierw zobaczyć ją na własne oczy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahahahhaha no jasny gwint, chyba umarłabym ze śmiechu czytając tę książkę!! Nic, co ludzkie, jasny gwint! Zaraz ktoś napisze, że on wcale bąków nie puszcza, a jeśli już się zdarzy, to z pewnością pachnie lawendą... hahahahahaaaa MUSZĘ, naprawdę, MUSZĘ przeczytać tę książkę zanim znów ugotuję kapuśniak!! Jaaaaaaaa no po prostu jakiś obłęd! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedyś miałam okazję przejrzeć tę książeczkę w księgarni. Kupić bym jej raczej nie kupiła - ale przeczytać czemu nie.

    OdpowiedzUsuń
  7. No cóż...zaskoczyłaś mnie tą książką:) Historia raczej mnie nie kręci, więc chyba ją sobie daruję. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Hmm... Chyba jednak nie mam ochoty na czytanie o pierdzeniu :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawy tytuł, ale książka raczej nie dla mnie:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. No cóż...tytuł nie przekonuje mnie do bliższego zapoznania się z tą pozycją, więc nawet nie chce słodzić kłamstwami, lecz od razu powiem iż nie interesuje mnie ta publikacja.

    OdpowiedzUsuń
  11. nigdy nie słyszałam o tej książce, ale tytuł jest powalający :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Tytuł rozbrajający xD Liczyłabym na naprawdę rozrywkową pozycję, a tu takie rozczarowanie... Raczej odpuszczę

    OdpowiedzUsuń
  13. Chyba nie dla mnie ta książka. Spodziewałam się w niej naturalistycznych opisów, dlatego odpuszczam. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. hahaha ;D Nie no, MUSZĘ to przeczytać ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Już po tytule mi się spodobała :D Myślę, że patrząc na ludzi żyjących w tych czasach można spokojnie polecić tę książkę, książeczkę jako coś w rodzaju satyry.

    OdpowiedzUsuń
  16. "Sztuka pierdzenia" musi być niezłą książką haha :D

    Ale tak serio. To przyznam, że książka ma już parę lat... nawet więcej niż parę. Z chęcią bym ją przeczytała :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Myślę, że przeczytałabym to z czystej ciekawości i właśnie w poszukiwaniu absurdu w tych dawnych tekstach... Ciekawe.

    Btw. w krajach zachodnich (sądząc po filmach i serialach) pierdzenie i żarty z pierdzenia są wciąż w modzie, więc pewnie ich ta książka zachwyca... ;P

    Pozdrawiam

    Sol

    PS. Zapraszam czasem do mnie:
    http://turystycznyprzewodnik.blogspot.com/

    Ponadto przez cały październik (czyli od jutra) będzie u mnie trwał konkurs z fajnymi nagrodami. Będzie mi miło, jeśli weźmiesz udział.

    OdpowiedzUsuń
  18. Mnie czytanie tego eseju sprawiło ogromną frajdę. Dawno się tak nie uśmiałam:)

    OdpowiedzUsuń