sobota, 22 sierpnia 2015

Plażowy niezbędnik czytelnika - top 5 konieczne, by przetrwać.



Sytuacja jest dramatyczna. Chcesz czytać, ale - piasek lepi się do rąk, wpada między strony, od leżenia na brzuchu łokcie ścierają się do krwi, słońce razi w oczy, zakładka wypada, kartki się zaginają albo - o zgrozo! - moczą, gdy nieopatrznie dotkniemy ich po wyjściu z morza, głowa się nagrzewa, plecy bolą, generalnie - czytać się nie da! Znacie to? Ja doświadczyłam tego nie raz.




Istnieją jednak sprawdzone sposoby (wypracowane metodą prób i błędów) na poradzenie sobie z podstawowymi przeciwieństwami i czerpanie przyjemności z czytania nawet w trudnych warunkach. Trzeba tylko pamiętać:

Są rzeczy, których się na plażę po prostu nie zapomina!


Zwłaszcza, gdy chce się komfortowo czytać. Wymieniam moje top 5, choć mnożyć można by długo, tym bardziej, że lista gadżetów wspomagających przetrwanie mola wśród tłumu turystów dramatycznie rośnie, a ja muszę mieć - wiadomo - wszystko. 


Podstawą jest leżak - nie masz go w pokoju? Wynajmij! Bez tego ani rusz. 
Następny krok do sukcesu to okulary słoneczne (ja nakładam je na normalne, komfort zatem nieco spada, ale da się!), względnie parasol robiący nam cień i ułatwiający lekturę. Koniec z mrużeniem oczu! Jeszcze tylko na głowę kapelusz, pod rękę woda i możemy przejść do subtelności.
Właściwie w tym momencie można by skończyć - wersja podstawowa już ustawiona.


Wskoczmy jednak na poziom pro i zaopatrzmy się w etui na książkę, np. tutaj. Mam w domu dwa, każde z innego źródła, a ich wady i zalety kiedyś chciałabym pokrótce omówić, jednak teraz sprawa ważniejsza: po co  mi właściwie etui?

Ano na przykład po to, by książka się nie gięła, ręka nie pociła, okładka nie blakła od słońca, tytuł się nie zmazywał, etc. Ja dodatkowo za okładkę etui wsuwam konieczne do przetrwania zakładki indeksujące, długopis i kartkę na notatki - nie wala się po kocu, nie niszczy od piachu, jest zawsze pod ręką.




Ostatnim już krokiem jest zakładka magnetyczna - jeśli macie etui zwykła też się sprawdzi, można ją bowiem wsunąć za okładkę podobnie jak resztę niezbędnika, z doświadczenia jednak wiem, że lubi ona wypadać, o co magnetycznej nie da się posądzić - cały rok wzbraniam się przed takimi zakładkami, lato to jednak zdecydowanie ich czas.


A jakie są Wasze sposoby? Jak sobie radzicie, czego używacie, by było jak najbardziej komfortowo?



6 komentarzy:

  1. Pomimo tego, że wakacje sie już kończą to przyjemnie czytało mi sie Twój post.
    http://kruczegniazdo94.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie mogę się przyzwyczaić do etui, przeszkadza mi i już. Ale z tych intensywnie traktujących książki :) A tak w temacie to moim akcesorium niezbędnym są stopery do uszu :) Jak mnie ludzie rozpraszają to głowa mała.

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajne rady :) Ja mogę chyba czytać wszędzie, nawet bez leżaka, zakładek, ale okulary przeciwsłoneczne to must have :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobre sposoby, leżak to rzeczywiście fajna sprawa. Ostatnio załatwiłam jedną książkę bo od słońca odkleiły się strony, no ale co poradzić :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mam tylko etui na książkę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawe rady :D Ja, kiedy ostatnio czytałam na plaży, przynajmniej nie musiałam mierzyć się z upałem - w Anglii temperatura na szczęście jest znośna. Usiadłam sobie na ręczniku i jakoś dałam radę, choć z trudem uważając, by nie zmoczyć książki.

    OdpowiedzUsuń