środa, 8 lipca 2015

Słodycz wybaczenia - Lori Nelson Spielman


Po rewelacyjnej Liście marzeń obok kolejnej książki Lori Nelson Spielman nie mogłam przejść obojętnie. Wyglądałam jej na długo przed premierą, marząc, by wreszcie móc poznać nową fabułę stworzoną przez pisarkę, której książka poprzednio wybrała mnie sama, pomagając mierzyć się z wydarzeniami własnego życia.
Cudowna okładka znowu przykuła uwagę i pewnie będzie to robić z  wieloma potencjalnymi czytelnikami – obok niej nie można przejść obojętnie, a jeśli tylko podobny typ literatury nam odpowiada, zakup mamy jak w banku.

Choć wzruszeń było tym razem mniej, bo i wspólnoty doświadczeń z  bohaterami nie miałam, książka zapisze się w mojej pamięci jako słodko-gorzka opowieść o wybaczeniu i stawaniu przed sobą i bliskimi w prawdzie.

Jak wiele mamy do wybaczenia sobie i innym pewnie nawet nie zdajemy sobie sprawy. Na co dzień wszystkie złe wydarzenia z  życia spychamy w najodleglejszy zakamarek mózgu, zatrzaskując prowadzące do niego drzwi, nie chcąc nigdy więcej do nich wracać. I funkcjonujemy – a nasza podświadomość szaleje, generując niewytłumaczalny dla nas bunt, złość, smutek. Drogą do odnalezienia prawdziwego ja i harmonii jest wybaczenie i przepraszanie – dwa wyzwalające gesty, pozbawiające nas wstydu, poczucia winy i bezustannego obarczania się wydarzeniami, o których moglibyśmy dawno temu zapomnieć, jeśli tylko zostałyby zakończone.

Fiona Knowles przed laty znęcała się nad Hannah Far, czyniąc jej szkolne życie nieznośnym, a w  konsekwencji doprowadzając do rozpadu małżeństwa jej rodziców. Teraz, kobieta jest jaśniejącą gwiazdą telewizji – wydała książkę o kamykach wybaczenia, które stały się prawdziwym hitem. Jedną z  pierwszych osób, do których gwiazda wysłała swoje kamyki była właśnie Hannah – doskonale radząca sobie prezenterka telewizyjna, której idealnym życiem wstrząśnie na pozór nic nieznacząca idea. Po rozpoczęciu akcji wybaczania kobieta nie będzie już tak pewna tego, czym żyła przez minione dwadzieścia lat. Pod znakiem zapytania stanie także jej prestiżowa praca i relacje z  partnerem, z którym planowała ślub. Pozornie niewinne przepraszanie uruchomi całą lawinę wydarzeń, która pozwoli spod gruzów powstać nowej, prawdziwej Hannah.

Wiele w  tej opowieści nadziei dla tych, którzy boją się stanąć przed sobą w prawdzie i wybaczyć oraz przeprosić. To dobra inspiracja do poświęcenia dnia na własne kamyki wybaczenia: stworzenie listy osób spotkanych przez całe życie, których przebaczenia potrzebujemy, nawet jeśli oni o tym nie wiedzą. Czasem nawet błahostki mogą nas całkowicie spętać i nie pozwolić żyć pełnią życia i wolności. To wielka moc tej publikacji: oprócz śledzenia losów głównej bohaterki, dostajemy możliwość głębokiej autorefleksji połączonej z  czynem. Ale uwaga! Przeproszenie to dopiero początek lepszego życia.

Polecam tę książkę na letnie leżakowanie: mimo ciężaru brzemion niesionych przez główne postaci, jest ona opowieścią lekką i przez to doskonałą do czytania. Pozwala spojrzeć na siebie samych z dystansu i zastanowić się jak długo jeszcze będziemy w  stanie żyć, pozbawieni wybaczenia. A każdy z nas ma za co przepraszać. Każdego dnia, uwierzcie.


Macie odwagę, by pozbyć się swojego brzemienia?


8 komentarzy:

  1. Pewnie, swojego brzemienia mogę się pozbyć (jeżeli takie mam), ale nie wiem, czy chcę przeczytać tę powieść. Niby pozytywnie o niej napisałaś, zachęcająco, to jakoś do mnie nie przemawia. Okładka wydaje mi się wręcz przesłodzona. Jeszcze się zastanowię, być może kiedyś sięgnę po tę słodko-gorzką historię o wybaczaniu. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy ma jakieś brzemię, nawet jeśli nieuświadomione:)
      A mnie własnie okładka urzekła!:)

      Usuń
  2. Fabularnie już wydaje mi się ciekawa, a do tego daje możliwość przemyślenia sobie pewnych spraw i spojrzenia na swoje życie. Ile razy stajemy się więźniami poczucia winy i to zatruwa nam codzienność.

    OdpowiedzUsuń
  3. Okładka tej książki rzeczywiści przepiękna, nie pozwoli przejść obok siebie obojętnie. Jednak sama historia chyba nie bardzo mnie przekonuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli nie, to nic na siłę;) Może "Lista marzeń" skusi Cię bardziej?:)

      Usuń
  4. Widziałam wczoraj "Słodycz wybaczenia" w "Świecie Książki" - od razu przykuła moją uwagę cudowną okładką. A wspominana przez Ciebie autorefleksja na pewno jest dużym plusem tej lektury. Na pewno przeczytam. I "Listę marzeń" też. Koniecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, że cudowna? Aż chce się uśmiechać na jej widok!:)
      Oo tak, koniecznie czytaj!

      Usuń