niedziela, 3 marca 2013

Bibliofilska arkadia - Miasto Śniących Książek


Tytuł: Miasto Śniących Książek
Autor: Walter Moers
ISBN: 978-83-7659-070-7
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Rok wydania: 2006



Już z daleka czuć jego zapach. Pachnie starymi książkami. Tak, jakby otwarto drzwi gigantycznego antykwariatu; tak jakby podniosła się z  niego burza czystego książkowego kurzu i wraz ze zgnilizną miliona zbutwiałych foliałów wionęła nam w twarz. Są ludzie, którym nie odpowiada ten zapach(…). Trzeba przyznać – to nie jest  przyjemny zapach, jest beznadziejnie nienowoczesny, ma związek z rozkładem i rozpadem, z przemijalnością i pleśnią, ale jest w nim i coś innego. Lekka nuta kwasu, przypominająca woń drzewek cytrusowych. Podniecający zapach starej skóry. Ostre, inteligentne perfumy czernidła drukarskiego. I w końcu, przede wszystkim, jest w nim uspokajający zapach drewna.[1]

Miasto Śniących Książek, to jedna z tych lektur, do których każdy mol książkowy zasiada z największą ciekawością i przyjemnością.
Powieści autotematyczne, biorące sobie za przedmiot opowieści świat książek, bibliotek, miast po brzegi wypełnionych zapisanymi stronicami i literackimi bohaterami, to jedne z moich ulubionych. To przelanie na papier marzeń i wyobrażeń o świecie idealnym. Walter Moers ma niebywały talent do tworzenia oszałamiająco dobrych scenariuszy, napisanych jakby z myślą o miłośnikach czytania. Miasto Śniących Książek, to przestrzeń, w której chciałoby się znaleźć wielu. Ubogacenie książki szkicami przedstawiającymi domowników tego najbardziej przyjaznego książkom miasta oraz spektakularne widoki jakie możemy w tymże spotkać, to wielki ukłon w stronę czytelnika spragnionego takich scenerii na co dzień.

Ad rem. Przedmiotem opowieści jest Księgogród. Brzmi fantastycznie, prawda? W miejscu tym na każdym rogu czai się antykwariat, w którym możemy nabyć wyjątkowe egzemplarze najbardziej rozchwytywanych książek, ale także tych od wieków zapomnianych – najczęściej w bardzo korzystnych cenach. To miejsce, w którym książka stanowi monetę obiegową, wyłania się zza każdego rogu, czyniąc ową przestrzeń siedliskiem łowców zaginionych egzemplarzy, jak i prawdziwych bibliofilów.
Dla czytelnika to raj, ale też – pułapka. Znacie to z własnego doświadczenia: ile razy udało Wam się przejść obojętnie obok wystawy kuszącej promocjami i egzemplarzami wspaniałych, od lat poszukiwanych przez Was książek? No właśnie. Wyobraźcie sobie teraz, że znaleźliście się w miejscu, które oferuje Wam wszystko to, co zawsze chcieliście przeczytać. Wszystko. Dodatkowo znajdziecie tu pisarzy, znawców literatury, przekąski inspirowane powieściami lub przypominające konkretne woluminy. A to tylko wierzchołek góry lodowej. Pod miastem bowiem, ciągną się niezliczone korytarze katakumb po brzegi wypełnionych książkami i… ich łowcami.



Hildegunst Rzeźbiarz Mitów to młody smok, którego przeznaczeniem jest poezja i jej tworzenie. Wczesne lata jego życia, to ciąg przygotowań do pełnienia zaszczytnej roli poety. Każdy młody smok, oddany zostaje pod opiekę przewodnika. Dla Hildengusta był nim Dancelot – jego wuj. Miał on wielki problem z przelewaniem swoich natchnionych myśli na papier. Napisał książkę, której jego podopieczny nie znosił, a która miała jeszcze okazać się dla niego wielką niespodzianką. Wuj smoka zmarł i nie zdołał nauczyć go wszystkiego. Na łożu śmierci przekazał w jego ręce tajemniczy rękopis – ledwo kilkustronicowe opowiadanie, nieznanego autorstwa, które całkowicie zachwyciło Dancelota i diametralnie odmieniło jego życie. Rękopis ów, to kwintesencja tego co w sztuce pisarskiej najważniejsze, to świadectwo geniuszu i potęgi tworzenia. Tyle wartościowe, co śmiertelnie niebezpieczne.
Hildengust, niesiony przeczuciem, postanawia odnaleźć autora owego rękopisu. W tym celu udaje się do Księgogrodu, który całkowicie go pochłania, czyniąc jego życie niezwykle barwnym.

Książka Moersa to spełnienie naszych najskrytszych marzeń, wymykające się skatalogowaniu jej jako typowej baśni czy fantasy. Książki kąsają, atakują, pełzają, skaczą,uciekają, bronione są przez zastępy wymyślnych stworzeń, a każdy mieszkaniec miasta, nawet ten najbardziej skorumpowany, dąży do zdobycia najbardziej pożądanych rękopisów. Książkogrodem rządzi książkobiznes. Nie sposób przemknąć się ulicami miasta, nie słysząc co rusz fragmentu ulubionej książki, nie sposób unikną widoku pisarza w akcie twórczym.
Wyobraźnia Moersa to ocean rewelacyjnych pomysłów. Jego zdolność do kreowania wyjątkowych postaci stanowi jeden z największych atutów książki. Pomysły na bohaterów, sposób ich przedstawienia, ich cechy, nawyki – autor wykonał kawał dobrej roboty. Wystarczy wspomnieć, że narratorem powieści jest początkujący pisarz – dinozaur.
Doskonałym pomysłem pisarza, a zarazem kolejnym ukłonem w stronę czytelnika były literackie zagadki umieszczone na kartach książki – imiona wielu bohaterów to anagramy nazwisk wielkich twórców. Mamy więc szansę podjąć wyzwanie i odgadnąć o kim tak naprawdę mowa.
Ta książka to kopalnia zagadek – jedna, pociąga za sobą drugą.  Choć fabuła nie jest skomplikowana, bowiem jest jedynie historią poszukiwania przez głównego bohatera autora najwspanialszego rękopisu jaki kiedykolwiek powstał, świat przedstawiony czyni ją wyjątkową.
To powieść, będąca hołdem złożonym książkom, pisarzom i literaturze. Doskonała rozrywka, prawdziwa przyjemność.
Jedyną wadą, zwłaszcza przy początkowych rozdziałach jest dość nieporadny język. Wpadki składniowe, liczne powtórzenia, naruszony szyk – wszystko to przywodzi na myśl dość nieudolny, uczniowski język. Na szczęście, wraz z rozwojem akcji, także i strona lingwistyczna książki ewoluuje.
Polecam serdecznie!




[1] Walter Moers, Miasto Śniących Książek, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław, s.10.

11 komentarzy:

  1. Już kilka razy natknęłam się na tę książkę w bibliotece, ale zawsze odstraszała mnie jej wielkość- to wielkie tomisko wygląda jak książka dla dzieciaczków. Z tego powodu bezmyślnie zawsze odkładałam ją z powrotem na półkę.
    Jednak pewnie przy następnej wizycie w bibliotece w końcu się na nią skuszę, ponieważ ostatnio słyszałam o niej bardzo dużo zachęcających opinii, a Twoja recenzja jeszcze bardziej mnie utwierdziła w tym, że jednak warto ją wypożyczyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O nie nie, to na pewno nie książka dla dzieciaczów, choć i one pewnie znalazłyby w niej pociechę;)
      Mam nadzieję, że zrobi na Tobie dobre wrażenie;)

      Usuń
  2. Widziałam w bibliotece, ale jakoś nigdy mnie nie zainteresowała. Po Twojej recenzji pewnie ją wypożyczę. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam już dwie książki Moersa, obie wspaniałe. Podoba mi się szczególnie ich oprawa, pięknie wydane :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Od dawna mam ochotę na tę książkę. Dla takiego bibliofila jak ja to ekstra lektura.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak piszesz początkowe wpadki to tak naprawdę wina złej korekty. Przechodziłem już przez to. Niestety, często obwinia się autora :-(

    OdpowiedzUsuń
  6. Być może masz rację, prawdy nie będę w stanie dojść. W każdym razie - to dość dziwne, że początek tak odbiega od reszty, a być może wcale nie odbiega, lecz na tyle dałam się ponieść przygodzie, że nie zwracałam już uwagi na takie niuanse;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam na nią ochotę już od kilku lat! Zapowiada się fantastycznie!

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam książki o książkach, a ta zapowiada się wspaniale ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. W tamtym tygodniu do niej zajrzałam, ale chyba oddam ją do biblioteki. Nie dla mnie taka literatura ;)

    OdpowiedzUsuń