Petr Šabach dzieciństwo spędził w praskich Dejvicach. Skończył szkołę bibliotekarską, a następnie studiował kulturologię na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Karola.
Gówno się pali Petra Šabacha, to książka charakterystyczna.
Niepozornych rozmiarów wolumin kipi czeskim humorem, który albo się lubi, albo nie. A w zależności od tego odbiór tej publikacji będzie różny – jedni ją pokochają, inni przeczytają i szybko o niej zapomną.
Na jej podstawie Jan Hřebejk, Petr Jarchovský i Ondřej Trojan, nakręcili kultowy w Czechach film Pelíšky (polski tytuł Pod jednym dachem).
Pozycja ta, to jedna z najlepiej sprzedających się czeskich książek. Co wpływa na jej niesłabnącą popularność?
Na publikację składa się ciąg urywanych wspomnień, które nie tworzą jednej fabularnej całości, lecz są połączone jedną tematyką – problemem dorastania w Czechach pamiętających reżim, a także różnicami między płciami. Krótkie opowiadania, w których będziemy mogli obserwować znaczne różnice w przeżywaniu swojego dojrzewania, jakie istnieją między dziewczynami a chłopakami, dostarczą nam niezapomnianej rozrywki i dużej dawki humoru.
Šabach zwraca szczególną uwagę na sprzeczności widoczne między płciami, na tle których rodzi się szereg nieporozumień, konfliktów, ale także młodzieńczych fascynacji, przyjaźni, miłości czy pasji. Wszystko to ubrane jest w zmyślnie spleciony kostium z zabawnych anegdotek, dowcipnych sytuacji, czeskiej ironii. Książeczka ta, momentami przewrotna, nasuwa pewne skojarzenia z telewizyjnymi sitcomami, w których ważne są pojedyncze sytuacje, wpływające na odbiór całości, determinujące ją i stanowiące o jej niepowtarzalności.
Także i u Šabacha ważne są właśnie „momenty”. Chwile, w których dziewczyna postanawia stać się chłopakiem, wychowawca rozmawia z rodzicami o szerzącej się zarazie przekleństw, a ktoś inny wypowiada uniwersalną prawdę na temat obrzydzenia mężczyzn, które odczuwają na myśl o wodzie czy kąpieli.
Na tekst czeskiego twórcy należy spojrzeć z przymrużeniem oka, a wtedy dostaniemy od niego o wiele więcej niż oczekujemy. Przewrotny dowcip na długo pozostanie w naszej pamięci, a lekturze nie raz towarzyszyć będzie wybuch śmiechu.
Nie jest to jednak książka dla każdego, bo podobnie jak humor angielski czy surowość skandynawską – nie każdy „poczuje” czeski humor na tyle, by się śmiać.
Dla tych, którzy chcą spróbować – polecam!
http://www.petrsabach.pl/
Ha, chyba się skuszę :D
OdpowiedzUsuńobok książki o takim tytule nie można przejść obojętnie :) ja z czystej ciekawości chętnie bym się z nią zapoznała, chociaż nie wiem czy poczułabym czeski humor :)
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie, nie powiem. A tytuł wręcz genialny :)
OdpowiedzUsuńsłyszałam o niej wiele dobrego z ust Andrzeja Grabowskiego, albo czytałam o tym w jakimś numerze PaperMint:)
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy akurat czeski humor odpowiadałby mi na tyle, by stać się jego fanką, ale muszę się o tym przekonać:) Tytuł rozkłada xD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Uwielbiam tę książkę. W połowie lutego wyjdzie w Polsce kolejna jego ksiązka,Podróże konika morskiego.Polecam
OdpowiedzUsuńPrzez dwa lata byłam stałym bywalcem Cieszyna i Czechów bardzo polubiłam. myślę, że i pan Šabach przypadłby mi do gustu.
OdpowiedzUsuńNie jestem pewna czy to coś dla mnie.
OdpowiedzUsuńUwielbiam czeski humor, więc to coś dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńZafascynował mnie tytuł, lecz czuję, że angielski humor nie jest dla mnie ;-)
OdpowiedzUsuńAle w tej książce go nie ma, więc może jednak?:))
Usuń